Marzysz o tym, aby ludzie śmiali się z twoich żartów? Śnisz, że wychodzisz na scenę i zapełniasz ją w całości swoją charyzmą, a słuchający twoich tekstów widzowie rżą jak konie, chichoczą jak hieny, tarzają się ze śmiechu jak ślepe pudle, które wlazły w ognisko? Moje rady mogą sprawić, że nigdy się z tego snu nie obudzisz. Wytłumaczę ci jak w paru prostych krokach przeistoczyć się z nijakiego zjadacza chleba w stand-upera pełną gębą!
Zanim zaczniesz czytać, sprawdź bardziej wartościowego posta
A teraz zapraszam kontynuować poradnik.
1. Zrób sobie zdjęcie z mikrofonem i wstaw na Facebooka. Jeśli nie masz mikrofonu, to poszukaj, na pewno ktoś w twoim otoczeniu go posiada. Być może twoja ciocia śpiewa na weselach, albo szwagier prowadzi pub, w którym regularnie odbywają się imprezy typu karaoke. Pożycz mikrofon, kij że nawet nigdy nie trzymałeś go w rękach i tylko mgliście przypuszczasz, z której strony się mówi. Zrób sobie z tym sprzętem fotkę, najlepiej krzywiąc gębę w jakaś naaaaprawdę śmieszną minę. Następnie załaduj zdjęcie jako profilowe. To ma sens. Bo przecież każdy kucharz ustawia sobie zdjęcie profilowe z chochlą, a każdy policjant z gnatem i pałką.
2. Napisz materiał. Tutaj panuje jedna zasada. Pamiętaj, anal. W twoim pierwszym kawałku stand-upu musi być dużo o analu. Kij, że ty i twoja dziewczyna planujecie czekać z rozpoczęciem życia seksualnego do złotych godów. Wyobraź sobie, jak może się czuć osoba uprawiająca seks analny i napisz o tym dziesięć do piętnastu żartów. Dodaj też parę grepsów o gównie, bo to przecież blisko. Wspomnij, że kiedy akurat nie zadowalasz swojej dziewczyny analnie, masturbujesz się, aż ci ręka więdnie. Bo przecież teksty Luisa C.K. są dobre dlatego, że mówią o waleniu konia, a nie dlatego, że zawierają w sobie niewiarygodnie trafne obserwacje.
3. Znajdź miejsce na występ i zaproś wszystkich znajomych, jakich posiadasz. W każdym większym mieście można znaleźć otwarte mikrofony. Jeśli mieszkasz w mniejszej miejscowości, zaadaptuj remizę na klub komediowy. Teraz słuchaj uważnie… Zapchaj knajpę po brzegi ludźmi, których znasz, których lubisz i co najważniejsze, którzy lubią ciebie. Będą się śmiali do rozpuku. Może niekoniecznie z twoich żartów, ale z faktu, że stoisz na scenie. Twoja obecność na tym szlachetnym podeście będzie im się wydawała tak absurdalna, że aż stanie się śmieszna. Ten trik zadziała dwa do trzech razy. Kiedy zaprosisz znajomych po raz czwarty, najprawdopodobniej już nie będą się śmiali, zwłaszcza jeśli powiesz te same żarty.
4. Załóż fanpage. Przecież właśnie stałeś się osobą publiczną, więc już możesz. Zrób sobie drugie zdjęcie z mikrofonem i wstaw jako profilowe swojej facebookowej strony. Trzecie foto również z mikrofonem, ale już przedstawiające ciebie na scenie, umieść jako zdjęcie w tle. Oczywiście wybierając typ fanpage’a zaznacz „komik”, czym ostatecznie przypieczętujesz swoją tożsamość.
Prowadząc swoje małe, fejsowe królestwo wstawiaj jako statusy duże ilości monologów twoich ulubionych, prawdziwych komików i zabawne obrazki, których hurtowe ilości znajdziesz na takich serwisach jak kwejk.pl. W żadnym wypadku nie wykazuj się własną inwencją, przecież praca komika polega właśnie na tym, aby bardzo sprawnie wyszukiwać komediowy materiał, który opracowali inni.
5. Dawaj rady, dużo rad, wszystkim. Masz już za sobą jakieś czterdzieści godzin pisania żartów, pięć godzin prowadzenia Facebooka i całe dwadzieścia minut doświadczenia scenicznego. Jesteś bogiem, doznałeś zjawiska gnozy, cudownym sposobem spłynęły na ciebie hurtowe ilości wiedzy dotyczącej prezentowania swoich żartów na scenie. Dlatego właśnie dziel się tą wiedzą z innymi. Przy każdej okazji rozdawaj rady i wskazówki. Możesz je również dawać ludziom dużo bardziej doświadczonym od siebie.
I to ostatnie się niestety zdarza :)
P.S: Tego P.S. chyba już nie muszę dodawać, ale i tak dodam. Każdy, kto poczuje się urażony tym postem, pokaże tym samym, że to właśnie on jest komikiem bazującym jedynie na zdjęciu z mikrofonem i dwóch tygodniach doświadczenia.
EDIT 11 luty 2019: Uprzejmie informuję, że ten tekst nie bawi mnie już aż tak jak kiedyś :) Nie do końca też mi się podoba. Niedawno napisałem inny artykuł o zaczynaniu kariery stand-upera. Tym razem bardziej poważnie, a na pewno mniej złośliwie.
„wybierając typ fanpage’a zaznacz „komik”, czym ostatecznie przypieczętujesz swoją tożsamość” – :D:D:D:D doskonałe
Panie Tomku odnoszę wrażenie, że tekst powstał po Pana występie w Gliwicach. Brakuje jeszcze punktu że najlepszym wstępem do swojego pierwszego występu jest notorycznie przeszkadzanie wcześniej występującym z jednoczesnym przekonaniem o swojej boskiej zajebistosci☺
Niestety takich inspiracji mam dużo więcej panie Andrzeju:)
A ja naiwnie wierzyłem że to odosobniony przypadek. W ww punktach brakuje jeszcze bardzo istotnej wskazówki, że nie ma nic bardziej zajebiste go jak notoryczne przeszkadzanie występującym wcześniej bo rozwalając występ lepszych od siebie w znaczący sposób wynosimy na wyżyny swoją mierność… niestety kosztem widowni nie będącej znajomymi… Pozdrawiam i życzę jak najmniej takich delikwentów
Tak obgadujemy Michała, że musi go teraz bardzo nos swędzieć:)
Czyli jednak po Gliwicach skoro imię delikwenta udało się zapamiętać ☺
Czytałem i urażałem się głęboko przez cały tekst. Aż do ostatniego akapitu, po którym stwierdziłem, że teks jest świetny, a ja niedotknięty:)