Cześć! Nazywam się Tomasz Biskup i prowadzę podcast ZDARZYŁO SIĘ W TRASIE. Jego sedno to dziwne historie z występów – głównie standupowych. W programie posłuchacie o eksperymentach, przygodach i ekscesach. Stand-upie granym przy pomocy pacynek i występie, w trakcie którego widz wyciągnął broń.
Strona podcastu na Youtubie Jest TUTAJ.
Podcast na Spotify osadzam pod spodem:
A jeszcze niżej zamieszczam kilka wybranych odcinków. Przy każdym streszczam przykładową historię, która się w nim pojawia.
1. Michał Pałubski i pobudka na golasa (na korytarzu hotelu)
Michał Pałubski w podcaście opowiada o tym, jak obudził się nago na korytarzu hotelu.
Nie, nie pił. Nie, nie brał. Po prostu jego organizm akurat postanowił spać, chodząc.
2. Karol Kopiec i jego występ w Czechosłowackim Mam Talent
Karol Kopiec był w Czechosłowackim Mam Talent. Nie czeskim i nie słowackim. Czechosłowackim. Tak, obydwaj nasi południowi sąsiedzi mają wspólne talent show.
I Karol w nim był razem jak z niejakim Kempą i niejakim Sikorą. Panowie pojechali do Pragi, robić karierę, a zostali srogo wygwizdani na wizji.
3. Mieszko Minkiewicz i Socha na supporcie
Mieszko Minkiewicz jest bardzo znanym stand-uperem. Mateusz Socha jest znany jeszcze bardziej – tak bardzo, że kojarzą go nawet ludzie niezainteresowani stand-upem.
A ostatnio tak się dziwnie ułożyło, że Socha grał na supporcie u Mieszka i w sumie to mu nie do końca poszło.
Szczegóły poniżej.
4. Mateusz Świstak i zaproszenie na biczowanie czarownic
Oprócz stand-uperów, że tak powiem, klasycznych zapraszam też ludzi, którzy działają na obrzeżach komedii.
Na przykład Mateusza Świstaka. Facet zajmuje się opowiadaniem bajek dzieciom (tak, to jest zawód) i od jakiegoś czasu promuje swoje usługi jako Baśniowy Stand-up.
W podcaście rozmawiamy oczywiście o legendach, specyfice grania dla dzieci oraz wystawianiu na scenie filmów klasy B (ludzie robią takie rzeczy).
A oprócz tego pojawiła się tam historia z biczowaniem czarownic. Wyglądała ona mniej więcej tak:
Telefon:
– Siema, Mati! Widziałem Cię wczoraj. Fajnie grałeś!
– Dziękuję! A o co chodzi?
– A bo my robimy takie wydarzenia, że bierzemy trzy czarownice, każemy im klęczeć na grochu i je chłoszczemy. Jesteś zainteresowany?
– Ale czym? Szukacie na to wydarzenie występu? Prowadzącego?…
– A nie. Tak pomyślałem, że może chciałbyś sobie pochłostać.
Wersja powyżej jest mocno biskupowana. Skrót skrótku i trochę wykrętu. Jeśli chcecie usłyszeć oryginał, to uprzejmie informuję, że zaczyna się w 42 minucie odcinka poniżej:
5. Veren de Heddge i podpalenie sali (prawie)
Stand-uperzy (i ludzie zajmujący się pograniczami stand-upu) to główna grupa moich gości. Ale od czasu do czasu zapraszam kogoś z zupełnie innej bajki.
Veren de Heddge na przykład jest performerką burleski i miała być pierwszą gościnią w moim podcaście, która całkowicie nie jest związana z komedią. A już w trakcie nagrywania okazało się, że jednak związana jest. Burleska pochodzi od włoskiego słowa „burla” – „żart”. A poza tym performerki (i performerzy) z tego nurtu często chcą nie tylko zachwycić, ale też rozbawić.
W „swoim” odcinku Veren opowiada między innymi o tym, jak podpaliła lokal (prawie) i pogłaskała rekina (na szczęście też prawie).