Wszystko, czego nie wiesz o komiksie amerykańskim

Przeciętny zjadacz chleba patrzy na okładkę komiksu pochodzącego z Ameryki i widzi jedynie niedorzecznie umięśnionych mężczyzn oraz kobiety tak bardzo wysportowane, że Ewa Chodakowska zaczyna przy nich wyglądać jak Dorota Wellman (nie ma jak tandetne i na dodatek podwójne odniesienie popkulturowe). Wszyscy ubrani są w kolorowe trykoty, które najwyraźniej zmieniają raz do roku, bo co odcinek pokazuję się w tych samych (ciekawe, czy gdzieś w zakamarkach komiksowych światów można znaleźć pralnie wyspecjalizowane w błyskawicznym usuwaniu krwi obcego z kostiumów superbohaterów). Na dodatek postacie z nie do końca jasnych, ale z reguły powiązanych z ratowaniem świata, powodów okładają się po głowach promieniami lasera, wyładowaniami elektrycznymi a w niektórych wypadkach również własnymi twardymi jak żelazobeton pięściami. Przeciętny zjadacz chleba ogląda komiks, wrzuca go do jednego mentalnego worka z mangą i kreskówkami o Bolku i Lolku, po czym odkłada wolumin na półkę i mrucząc coś z zażenowaniem odchodzi. Słuchajcie drodzy ludzie, drodzy zjadacze chleba amerykańskie komiksy są dużo bardziej interesujące niż wam się wydaje. Fakt, tutaj macie rację, ich fabuły z reguły nie należą do szczególnie rozbudowanych, a w kulminacyjnym punkcie akcji niemal zawsze dochodzi do gigantycznej ustawki, w której biorą udział istoty tak potężne, że niekiedy są w stanie w pojedynkę przenieść ciężarówkę, osuszyć ocean, wypełnić pita. Ale za to tło… Wbrew pozorom komiksowe światy są dosyć ciekawe i skomplikowane. Czytaj dalej „Wszystko, czego nie wiesz o komiksie amerykańskim”

Sprawdź ofertę występu z żartami na temat branży. Stand-up na imprezę firmową