To jest niesamowite, ale stresuję się, kiedy idę na slam. Oczywiście, kiedy idę wystąpić, bo zwyczajnie oglądać, bym nie poszedł.
Co w tym jest niesamowitego w tym, że mam tremę? Ano… Występuję w kabarecie, grupie, impro, zdarza mi się samodzielnie wystawić pięćdziesiąt minut stand up’u, a dostaję niemalże dzikich drgawek, kiedy mam powiedzieć niecałe trzy minuty wierszyka. Dodam, że w przypadku moich pozostałych przedsięwzięć nie stresuję się prawie wcale, albo dużo, dużo mniej. Czytaj dalej „Slam, slam, slam…”