W 5 odcinku podcastu ZDARZYŁO SIĘ W TRASIE gościłem Veren de Heddge – dziewczynę, która jest performerką burleski, nauczycielką burleski i organizatorką wydarzeń (prowadzi teatr Dammes du Suir). Potrafi tańczyć, robić akrobacje na kole i wspaniale opowiada o swoich numerach. A przy okazji chyba jest dosyć znana – w Krakowie widzę jej plakaty na mieście przynajmniej raz w tygodniu.
Pod spodem odcinek w pełnej krasie i okazałości. A jeszcze niżej pięć dziwnych sytuacji, które przydarzyły się Veren w trakcie występów.
1. Veren pojechała na występ do RPA
Veren występowała w wielu miejscach w Polsce i w kilku naprawdę ciekawych na świecie. Odwiedziła Czechy, Stany i RPA.
I co ciekawe, do tego ostatniego kraju trafiła, bo organizator imprezy wypatrzył ją na Instagramie. Czyli tak mili Państwo, można po prostu robić swoje, wrzucać efektywne materiały w social media i ciekawe bookingi w końcu się pojawią (a przynajmniej u Veren się pojawiły.)
O wyjeździe (wycieczce?) do RPA gadamy na samym końcu, ale wątek tego kraju przewija się przez cały odcinek. Chcecie się dowiedzieć, co się działo w RPA – włączcie całość. Ja tylko zdradzę, że Veren na południu Afryki miała przygody – między innymi pływała z rekinami:
„Ciekawe doświadczenie na pewno, bo większość było brązowych rekinów – takich bardziej stonowanych, spokojnych. I do tego jeden żarłacz biały, który zrobił furorę. (…)
Głaskałaś?
Chciałam ale bałam się wyciągnąć rękę. Ja już ją tak blisko wyciągałam, a tu Janek mówi, że nie, nie, nie.”
2. Veren raz rzuciła ogniem we właściciela lokalu
Niewiele razy widziałem burleskę na żywo (tylko raz i to zaledwie jeden numer). Obiektywnie więc g%^$no na jej temat wiem.
Mam jednak wrażenie, że z rozmowy z Veren dowiedziałem się więcej na temat tej dziedziny całkiem sporo. Jedną z najbardziej zaskakujących informacji było dla mnie to, że performerki burleski korzystają z większej ilości środków niż kreatywne zdejmowanie stanika. Akrobacje, pompowane kostiumy, żonglerka i podpalanie się – to wszystko może się zdarzyć w trakcie pokazu burleski.
Raz widziałem Veren z poparzoną twarzą, bo w trakcie występu coś poszło nie do końca po jej myśli. Innym razem rzuciła parzydełkiem (taka mini-pochodnia do numerów z ogniem) we właściciela lokalu (był grzeczny, tylko stanął nie tam, gdzie trzeba).
Przy okazji tematu płomieni Veren zapodała też tekstem, który jest jednym z moich ulubionych cytatów z tego odcinka:
„ (…) są osoby, które spłonęły w swoich kostiumach. Ogień dotknął kostiumu, one się z tego kostiumu nie uwolniły. Dlatego ja się podpalam nago. Ja się zabezpieczam.”
3. Veren „zassała” korek w trakcie numer w wannie
Na występach Veren pojawiają się zarówno ogień, jak i woda. Raz się zdarzyło, że w trakcie numeru z wanną korek wziął i wypadł, a woda zalała salę.
Historię możecie usłyszeć ustami samej Veren w naszej wspólnej rolce.
Technik sceniczny, który pracował przy pokazie, miał teorię, że Veren zassała korek z wanny pośladkami. Nikomu jednak nie wydaje się to szczególnie prawdopodobne :)
4. Ludzie potrafią się oburzyć na burlesce i trzasnąć drzwiami
To że ludzie wychodzą z ostrzejszych spektakli teatralnych i stand-upów jest w miarę normalne (mi ze dwa razy ludzie wyszli na żartach o papaju :)) To że ludzie przychodzą na burleskę, a później robią aferę, bo się zgorszyli, jest dla mnie jednak jakieś takie trochę dziwne.
Bo wiecie, jest to występ nacechowany seksualnie. Chcesz się gorszyć – nie przychodź.
A Veren w podcaście opowiada właśnie o tym, jak w trakcie show fetyszowego – takiej burleski nastawionej na różne ludzkie zachciewajki – ludzie wyszli.
Co ciekawe powód wyjścia był ten sam, co na stand-upach. Gości nie zgorszyła nagość. Ich kruchej moralności nie naruszyła też duża ilość odniesień do oryginalnych upodobań seksualnych. Ale jak na scenie pojawił się ksiądz, o co to to nie, trzask drzwiami i wychodzimy.
„(…) akurat mieliśmy wtedy performerkę, która robiła numer, gdzie głównym motywem był ksiądz, który przemieniał się w Szatana. No i tam były elementy religijne.”
5. Zdarza się też, że widzowie ze sceny nie chcą zejść
Niektórzy widzowie się oburzają i wychodzą ze spektaklu. Inni włażą na scenę i nie chcą jej opuścić.
Veren opowiadała mi (i słuchaczom podcastu), że w Stanach zaprosiła gościa na scenę, a później nie mogła go z tej sceny wyprosić.
Najwyraźniej facet postanowił zacząć karierę na estradzie i stał obok Veren w trakcie kolejnych numerów.