Tokijskie metro jest rzekomo tak zatłoczone, że na niektórych stacjach trzeba ręcznie dopychać pasażerów. To znaczy, że w Japonii istnieje grupa ludzi, która zawodowo zajmuje się zwiększaniem tłoku w komunikacji miejskiej. Brzmi jak świetny pomysł.
Oczywiście „młodszy specjalista od ubijania pasażerów” to nie jest jedyna nietypowa profesja. W tym tekście zbieram zawody, które moim zdaniem są jeszcze bardziej dziwne.
KILKA DZIWNYCH ZAWODÓW W WERSJI WIDEO
W filmiku poniżej wymieniam kilka naprawdę dziwnych zajęć i biznesów. Świetna gratka dla wszystkich, którym nie chce się czytać.
1. Klaun Pogrzebowy
U nas klaun kojarzy się z rozrywką dla dzieci, niezbyt udolnym skręcaniem balonów i lekko nachalną odmianą radości. Okazuje się jednak, że w pokrętnej kulturze niemieckiej znalazło się miejsce dla klaunicy, który rozbawia… na pogrzebach.
Pani Kaala Knuffl maluje się, zakłada pijacki nosek i wbija na ostatnie pożegnania jako parodia żałobniczki (z tego co zrozumiałem. Mein Deautsch ist sehr shlecht).
Podobno czasami zdarzają się nawet ludzie skłonni za tę usługę zapłacić.
2. Twórca odgłosów filmowych potworów
W teorii Peter Cullen jest aktorem głosowym. A w praktyce to bardzo często wydaje z siebie ryki, charczenie i niepokojące kląskanie.
Jego głosem mówi wiele kreskówkowych postaci, ale ścisła specjalizacja Petera to podkładanie dźwięków pod Predatora, King Konga i gremliny.
3. Komediowy Kelner
Jestem stand-uperem, byłem kelnerem. Informacje na ten temat można bardzo łatwo znaleźć na moim blogu. Parę lat temu znalazła je jedna z klientek i wystosowała do mnie bardzo nietypową propozycję.
Zapytała mianowicie, czy wcielę się w rolę komediowego kelnera na jej weselu. Wcieliłem się. Przez jeden dzień w życiu zarabiałem trolując ludzi na najważniejszym dniu w życiu państwa młodych.

W trakcie przygotowań dowiedziałem się też, że komediowy kelner to pomysł nietypowy, ale wcale nie nowy. Na świecie żyje co najmniej kilku ludzi, którzy rozbawiają w trakcie podawania jedzenia.
4. Ochroniarz w grze komputerowej
Tak wiem. W wielu grach pojawiają się misje, w których gracz ma ochraniać postać. W tym wypadku jednak mówię o graczu ochraniającym innego gracza za prawdziwe pieniądze.
O tym „zawodzie” dowiedziałem się oglądając materiały o kryzysie ekonomicznym w Wenezueli. Parę lat temu hiperinflacja w tym kraju sięgnęła tak wysokiego poziomu, że normalna praca właściwie straciła sens – ludzie za miesiąc harówki otrzymywali ekwiwalent dwóch bochenków chleba.
Dlatego część Wenezuelczyków zaczęła zawodowo grać w MMO RPG (na przykład Runescape’a). Większość takich gamerów zdobywa fikcyjne złoto, a następnie sprzedaje je na czarnym rynku za prawdziwe dolary.
Gracze z bogatszych krajów zaczęli też zatrudniać Wenezuelczyków, żeby pilnowali dla nich określonych lokacji.
5. Fałszywa druhna
Nie, nie chodzi o osoby, które podszywają się pod gości weselnych, żeby nażreć się i napić za darmo. Fikcyjna druhna to prawdziwy, acz niedorzeczny, zawód.
Wymyśliła go Jen Glantz – Amerykanka, którą tak często proszono o świadkowanie, że w końcu postanowiła ten popyt spieniężyć. Zaczęła oferować swoje usługi właśnie jako fikcyjna druhna (chociaż ona woli słowo „profesjonalna”).
Obecnie Jen prowadzi całą agencję druhen do wynajęcia – Braidsmaid for Hire.

6. Stacz kolejkowy
Ten zawód może wydawać się śmieszny, bo kojarzy się z systemem słusznie minionym.
Kapitalizm, jak się okazuje, może jednak generować takie same absurdy co realny socjalizm. W Nowym Jorku rzekomo można wynająć człowieka, który za odpowiednią opłatą stanie za Ciebie w ogonku po nowego Iphone’a.
7. Memiarz
Parę miesięcy temu aplikowałem na stanowisko człowieka od social mediów w jednym z dużych portali o profilu satyrycznym. Do wymaganych kwalifikacji należało tworzenie memów.
A wiem też, że są też konta instagramowe, które za publikowanie swoich śmiesznych obrazków zgarniają pieniądze na Patronite. Tak robi na przykład Sekcja Gimnastyczna.
Nie wiem, ile twórca zarabia i czy to już jest dziwny zawód. Na bank jednak można to nazwać dziwnym źródłem dochodu.
8. SEO Copywriter
Skrót „SEO” rozwija się jako Search Engine Optimisation. Optymalizacja pod kątem wyszukiwarek.
Składa się na nią wiele elementów, ale jeden z najważniejszych to pisanie tekstów w taki sposób, żeby wyświetlały się wysoko w Google (tego posta piszę między innymi na frazę „najdziwniejsze zawody świata„).
W tym momencie pisanie pod SEO sprowadza się do stworzenia lepszego tekstu niż konkurencja. Parę lat temu tego rodzaju copywriting bywał bardzo głupią zabawą.
Jeszcze nie tak dawno temu Google nie potrafiło ocenić jakości tekstu. Sprawdzało za to, czy artykuł jest unikalny i czy zawiera odpowiednie słowa kluczowe.
I dlatego zdarzały się zlecenia na pisanie tekstów synonimizowanych. Potworów w świecie pisania. Podkładek opracowanych w taki sposób, aby algorytm mógł z nich zrobić tysiące tekstów pozornie związanych z tematem, ale w rzeczywistości pozbawionych jakiejkolwiek treści. Przykład poniżej:
„{Jak napisać/Jak stworzyć/Jak opracować};{tekst/artykuł};{pozbawiony/bez};{treści/wartościowych informacji}? {Jest to/To};{dosyć/w miarę}{proste/intuicyjne}. {Wystarczy/Należy};{pisać};{cokolwiek/byle co}.”
Napisałem w życiu zdecydowanie zbyt dużo tego typu „alternatywnej prozy”.
9. Podrabiacz filmów
W tym paragrafie piszę o ludziach, którzy tworzą mockbustery. Są to filmy próbujące się podszyć pod wielkie hity kinowe i zarobić dzięki podobieństwu tytułu.
Tego typu podejrzanym procederem zajmuje się między innymi wytwórnia Asylum. Jej przykładowe produkcje to „Transmorphers”, „Snakes in Train” czy „Avengers Grimm”.
Więcej na temat tych wiekopomnych dzieł piszę poniżej.
10. Fixer
Wikipedia podaje, że fixer to po prostu osoba, która jest dobra w rozwiązywaniu problemów. Jest to więc taki „załatwiacz”.
Wiem, że niektórzy vlogerzy podróżniczy fixerami nazywają ludzi, którzy pomagają im na miejscu w egzotycznych krajach.
Tutaj jednak chciałem wspomnieć o zupełnie innym typie fixera. Eddie Mannix pracował dla wytwórni MGM i zajmował się tuszowaniem afer z udziałem jej gwiazd. Przekupstwa, potajemne aborcje, wyciąganie pijanych aktorów z wraków? Nie ma problemu. Eddie załatwi.
Jeśli ta postać wydaje się Wam znajoma, to nie ma w tym nic dziwnego. Gentleman inspirowana Eddiem pojawiła się w filmie Coenów „Ave Cezar”.

11. Sprzedawca fotowoltaiki
Tak wiem, że to normalny telemarketing, ale spróbujcie na tę profesję spojrzeć z innej strony. Sprzedawca fotowoltaiki przez cały dzień dzwoni do ludzi, którzy:
- Nie chcą jego produktu
- W dużej mierze nie mają dachu, wiaty ani niczego innego, na czym mogliby zamontować panele
- Odebrali już szesnaście tego typu telefonów ciągu dnia i na słowo „fotowoltaika” zaczynają rzucać szklankami o ścianę

12. Uliczny sprzedawca elektrowstrząsów
Po świecie są rozsiane zawody tak nietypowe i niedorzeczne, że ciężko w to uwierzyć. Na przykład, kiedy przeczytałem o toqueros – ulicznych sprzedawców elektrowstrząsów z Meksyku, miałem wątpliwości, czy jest to prawdziwy zawód.
Informację o ich istnieniu potwierdza jednak agencja Reuters (która najwyraźniej oprócz kryzysów humanitarnych zajmuje się też skończonymi pierdołami).
Toqueros noszą urządzonka do rażenia prądem. I ludzie (prawdopodobnie pijani) im za to rażenie płacą.
13. Poszukiwacz skarbów
Ten zawód to nie tylko mrzonka ludzi, którzy obejrzeli „Indianę Jonesa” o dziesięć razy zbyt dużo. Poszukiwacze skarbów istnieją naprawdę.
Parę lat temu Tomasz Michniewicz napisał o nich książkę. Jeszcze nie czytałem, ale z wywiadu z autorem wynika, że ludzie tropiący bogactwa to raczej krętacze i podejrzane typy niż bohaterowie romantyczni.

14. Łowca nagród
Kolejny zawód, który powinien wyginąć, ale wziął przykład z żółwi i przetrwał.
Łowcy nagród żyją, działają i co ciekawe, w Stanach mogą nawet wyrabiać licencje (jeśli dobrze zrozumiałem, podobne do detektywistycznych). Zadaniem takiego profesjonalisty jest znalezienie zbiega i doprowadzenie go przed wymiar sprawiedliwości.
Uciekinier niestety już nie może być „żywy lub martwy”.

15. Nikomu nieznany stand-uper
Stand-uper to teraz już zawód równie normalny co youtuber czy psi behawiorysta. Ale nieznany? Jak to możliwe?
A dziękuję. Jakoś daję sobie radę dzięki krętactwu i machlojkom (czasami nazywanym też marketingiem).
Więcej na mój temat poniżej.
16. Przytulacz/Przytulaczka
Oczywiście, że zawód snugglera powstał w Japonii. Obecnie jednak osoby przytulające za hajs można znaleźć właściwie na całym świecie.
W tym w Polsce. Istnieje nawet portal Przytulanki24.pl. I nie. Bynajmniej nie jest to miejsce, w którym możecie kupić bądź wynająć pluszowego misia czy tygryska.
Na stronie ogłaszają się ludzie, którzy za pieniądze dają możliwość poprzytulania się.

Portalu ani usług jego użytkowników nie testowałem, więc nie wiem, czy warto wykupić godzinkę takich usług.
17. Weryfikator contentu na Youtubie
Przez jakiś czas było głośno o tym, że Netflix zatrudnia na pełen etat ludzi do oglądania filmów i seriali. Z tego co zrozumiałem, zadaniem tych pracowników jest przyporządkowywanie filmom odpowiednich kategorii. Także wiecie, to właśnie dzięki nim Netflix wyświetla Wam propozycje w stylu „rzewne filmy dla kobiet” (#truestory).
Jednocześnie jednak zapominamy, że Youtube zatrudnia tysiące weryfikatorów contentu. I ich zadaniem jest oglądanie filmików i wyłapywanie w nich zdjęć Hitlera, kadrów z penisami penisów i ujęć wciągania kokainy.
Ergo, weryfikatorzy contentu muszą oglądać bardzo dużo dziwnego gówna dziennie.
18. Mistrz Gry
Pierwotnie funkcja mistrza gry związana była z RPGami (tymi papierowymi). Dzisiaj coraz częściej kojarzy się z osobą nadzorującą escape room. Oferty pracy w tym charakterze już nie dziwią, a nawet stają się coraz częstsze.

Jednocześnie tak zwane tabletop RPG przeżywają swój nieoczekiwany renesans. Kanały transmitujące sesje są coraz bardziej popularne i jestem pewien, że mistrz gry takiego na przykład Critical Role zarabia całkiem konkretne pieniądze.
Ergo, mistrz gry jest dziwnym zawodem w dwóch znaczeniach.
19. Online Entertainment Host
Well, jest to zawód tak nowy, że jeszcze nawet nie ma nazwy (a przynajmniej ja jej nie znam).
A jednak istnieje! Już tłumaczę.
W pierwszej połowie roku 2020 na AirBnB pojawiła się opcja tworzenia i prowadzenia experiences online.
Są to konkretne oferty quizów, warsztatów, koncertów i pokazów. Jeden twórca ma dwa czy trzy tego typu produkty i oferuje je odbiorcom z całego świata.
Przykłady takich atrakcji poniżej:
- wirtualny pokój zagadek
- scavenger hunt w dużym pokoju
- zwiedzanie Pragi z doktorem z czasów czarnej śmierci
- zajęcia medytacji z mnichem buddyjskim
- quiz na temat starożytnej Grecji z typem w stroju Sokratesa, który przy okazji opowiada sprośne żarty

Moja koleżanka wstrzeliła się w ten nurt w odpowiednim momencie i na pewien czas zrobiła ze swojego wirtualnego pokoju zagadek główne źródło utrzymania.
20. Średnio zaszczytna funkcja „Białej Małpy” w Chinach
W Europie Amerykanie i Anglicy często pracują jako nauczyciele. W Chinach z kolei do wyboru dostępnych prac mogą dodać funkcję „białej małpy”.
„White monkey jobs” to wszystkie fuchy, które nie wymagają innych kwalifikacji niż europejski typ urody. Cudzoziemcy modelują, grają w reklamach, a według miejskiej legendy czasami dostają też pieniądze wyłącznie za pojawianie się w danej lokalizacji.
21. Rumpolog – człowiek wróżący z tyłka
Najdziwniejsze zawody to moim zdaniem jednak te, które zajmują się sprzedawaniem mocno podejrzanych usług mistycznych. I do wróżenia z ręki, kart czy fusów już wszyscy przywykliśmy.
Czytanie przyszłości z dupy dalej jednak budzi uśmiech albo przynajmniej grymas zdziwienia. A tak specjalizacja istnieje i nazywa się rumpologia.
22. Twórca teorii spiskowych
W tym wypadku oczywiście twórca zawsze będzie twierdził, że nic nie tworzy, a jedynie odkrywa prawdę albo „łączy kropki”. Mam na ten temat swoje, bardzo sprecyzowane zdanie. Szereg autorów i youtuberów wymyśla spiskowe bzdury, żeby na nich zarobić.
Przykład to David Icke (gwiazda brytyjskiego foliarstwa).
Ciekawym przypadkiem jest też Peter McIndoe. Stworzył teorię spiskową „ptaki nie są prawdziwe„.
Najprawdopodobniej powstała jako forma żartu. Wiele jednak wskazuje na to, że na koszulkach, bluzach i innych sprzedawanych przez siebie gadżetach Peter zarabia całkiem niezłe pieniądze.
A propos „ptaki nie są prawdziwe„. Niektórzy dla jaj wymyślają nie tylko teorie spiskowe, ale też religie. Więcej szczegółów poniżej.