Na początku tekstu należy zadać jedno fundamentalne pytanie. Kim u diabła jest parodysta? Ludzkim kameleonem. Człowiekiem, który potrafi naśladować innych na tyle wiarygodnie, że odbiorcy są skłonni pomyśleć: „o kurde! Mówi tak samo!”.
Parodiowanie to trudna sztuka, będąca połączeniem kontrolowania aparatu mowy (tak całego, a nie tylko strun głosowych, wbrew temu, co myśli wiele osób), mięśni twarzy i gestów. Dobre ucho i zmysł obserwacji też są właściwie nieodzowne, bo bez nich ciężko poznać, czy mówimy choć trochę podobnie czy zupełnie inaczej.
Parodysta to też słowo, które powoli staje się reliktem przeszłości. Nikt, kto jest przed sześćdziesiątką, tak o sobie nie mówi. Młodsi ludzie, zajmujący się tą sztuką, powiedzą po prostu, że robią głosy. W stand-upie z kolei parodiowanie postaci określa się mianem „impressions”.
KIM JEST A KIM NIE JEST PARODYSTA?
Na estradzie jest baaardzo dużo ludzi, którzy potrafią udawać jedną, dwie osoby. Jarek Pająk (obecnie kabaret Paranienormalni) świetnie udaje Jasia Fasolę. Pamiętam, że lata temu mój znajomy – Piotr „Mozart” Mocarski rewelacyjnie robił Olbrychskiego. Rafał Banaś w starym kawałku swojego stand-upu parodiował Bane’a (z „Batmana”) jako przywódcę złośliwych jaskółek.
Czy to wszystko czyni ich parodystami? Kurde. Chyba nie.
Wydaje mi się, że parodysta to ktoś, kto ma w repertuarze co najmniej kilka postaci i aktywnie wkłada wysiłek w to, aby rozwijać swoje umiejętności i poszerzać repertuar.
Tak jak nie każdy, kto potrafi zagrać na keybordzie „Dla Elizy” może nazywać się muzykiem. Tak nie każdy, kto potrafi podrobić jedną postać, może nazwać się parodystą.
A teraz po tym rekordowo długim wstępie przechodzę do wymieniania polskich parodystów. Jak obiecałem w tytule – kilku to będą osoby starszej daty. Kolejnych kilku to ludzie, które działają na TikToku, Youtubie czy w innych tak zwanych nowych mediach.
1. JERZY KRYSZAK
Zawodowy aktor (grał między innymi w „Alternatywach 4”), który stał się legendą estrady. Na scenie udawał polityków lat 90tych i postacie z życia publicznego (po prawdzie też zazwyczaj związane z polityką – np. Michnika).
Szczytem jego parodystycznego fejmu (i prawdopodobnie zapieprzu) było „Polskie ZOO”. Tutaj też naśladował polityków, a konkretnie podkładał głosy pod ich zwierzęco-muppetowe odpowiedniki.
Przez lata był TYM parodystą. Żywym, kudłatym synonimem tego słowa. W podcaście u Antoniego Syrka-Dąbrowskiego podkreślał jednak, że sztuki udawania uczył się od Waldemara Ochni.
JK dalej występuje i chyba świetnie się miewa, ale jego show w obecnym momencie raczej ma małą zawartość parodii w parodii.
2. ANDRZEJ MAROSZEK
Ogłaszał się jako sobowtór Aleksandra Kwaśniewskiego, później jako sobowtór Halamy (który na Wikipedii też ma wpisane 'parodysta’, więc robi nam się z tego parodia parodii).
Dotarł do półfinału I edycji MAM TALENT i tak dobrze naśladował Benedykta XVItego, że Szymon Hołownia skomentował: „Drewienka, zapałki, natychmiast.”
Maroszek ma bardzo bogatą ofertę (chwali się 40 postaciami) i sporą filmografię. Najciekawsze co w jego dorobku znalazłem to parodia Józefa Piłsudskiego.
Muszę powiedzieć, że jeśli na występach pan Maroszek robi Piłsudskiego tak jak na filmiku powyżej, to robi go źle. Zachowało się kilka nagrań głosu Marszałka. Delikatnie mówiąc nie mówił standardową odmianą języka polskiego. Był z Wileńszczyzny i brzmiał jak bardziej dystyngowany krajan Kargula.
3. STAN TUTAJ
Po raz pierwszy zobaczyłem go mając kilkanaście lat w „Disco Relaksie” jak śpiewał „Widzę ją, kiedy oczy zamykam” (wersję skierowaną do teściowej). Ostatnio występował na dniach mojego rodzinnego miasteczka i sobie o nim przypomniałem. Stwierdziłem, że dodam go do tego zestawienia. A niech ma.
Stan Tutaj to kolejna mocno rozbudowana i jednocześnie lekko zapomniana kariera. Był w kabarecie Hanki Bielickiej, grał w ninetiesowych kabaretonach, zdobył swojego rodzaju popularność dzięki przeróbkom piosenek puszczanych w programach disco polo.
I tak, robi dużo parodii piosenek, ale postacie, z tego co wiem, też potrafi.
4. DAMIAN BĄBOL
Dochodził do parodiowania bardzo ciekawą drogą. Najpierw pracował jako dziennikarza sportowy (przez mniej więcej 13 lat). Po czasie zaczął parodiować innych dziennikarzy sportowych – konkretnie tych znanych. Zaczął od Mateusza Borka, a później to już tak jakoś samo poszło (pewnie się obrazi, jak to przeczyta, bo każda postać to przecież ogrom pracy).
Obecnie naśladuje również postacie z popkultury (Tedego, Wojewódzkiego czy Maleńczuka). Ma bardzo dobre ilości wyświetleń w social mediach i regularnie pojawia się jako dyżurny parodysta na Kanale Zero.
Co by nie mówić, jest to kariera już nawet nie tyle kiełkująca, co owocująca!
5. BŁAŻEJ KRAJEWSKI
Na początku wpisu wspomniałem, że część z młodszych ludzi, którzy „robią głosy”, prędzej się potnie, niż nazwie parodystą. No to myślę, że Błażej ze wszystkich wymienionych w tym tekście może żywić do tego określenia największą odrazę.
A jednocześnie mnie wysłuchajcie… Jego kariera stand-upowa wybuchła w momencie, w którym opublikował filmik z parodiami kilku znanych postaci.
Obecnie nagrywa na Youtuba swoje show, które jest parodią „Familiady” i w którym odgrywa kopię Karola Strasburgera.
Jak widzicie, wręcz trudno mówić o jego karierze bez używania słowa „parodia”. No parodysta jak w ryj strzelił.
6. KAMIL GRYCZKA
Mój kolega z krakowskiego podwórka komediowego. Razem odhaczyliśmy dziesiątki open miców po polsku i angielsku. Razem byliśmy też na tripie open micowym w Berlinie.
I trzeba Kamilowi przyznać jedno – wymiata jeśli chodzi o robienie głosów. Po polsku widziałem, jak robi Cejrowskiego, Makłowicza i Jerzego Bralczyka. Po angielsku robił między innymi Morgana Freemana i Billa Clintona.
Wspominam o nim nie tylko ze względu na koleżeństwo, ale też dlatego, że jest po prostu najzwyczajniej w świecie dobry :)
7. IGOR KWIATKOWSKI
Jednym z najbardziej plastycznych polskich kabareciarzy jest Igor Kwiatkowski (dawniej Paranienormalni, obecnie solo). Jak się okazało on nawet postacie, które per se nie są parodiami, tworzy poprzez naśladowanie i wykrzywianie:
„(…) ja mam nawet więcej niż 100 ludzi w sobie. Ja gromadzę w sobie ludzi. Czasem jest tak, że patrzę na kogoś w autobusie, gdzieś na dworcu, na lotnisku i moja żona pyta: „co się gapisz na tą kobietę?”, a ja ją sobie połykam.”
Igor Kwiatkowski w podcaście Nie Mam Pytań
Powyższy cytat jasno nam potwierdza, że Igor parodiuje obcych ludzi. W innym miejscu podcastu przyznał się też do tego, że nawet słynną Mariolkę opracował na podstawie dziewczyny, która przychodziła do knajpy, w której pracował.
Kwiatkowski oczywiście naśladuje też znane osoby i to momentami śpiewająco (bo wiecie, robi wokalistów, hehe). Dobrze udaje też Makłowicza, co jest świetną okazją do zostawienia lekko niezwiązanej ciekawostki:
Robert Makłowicz gotuje, a Igor Kwiatkowski skończył szkołę gastronomiczną. Wszystko się łączy!
8. MICHAŁ ZIELIŃSKI
Michał Zieliński to chyba najbardziej tajemnicza postać na tej liście. Ciężko znaleźć z nim w sieci wywiad (a jak już się znajdzie, okazuje się, że jest to zupełnie inny Michał Zieliński – dużo ich). Wydaje się też być człowiekiem dosyć skrytym.
Za tą tezą przemawia chociażby fakt, że w tym jednym, jedynym wywiadzie, który znalazłem, na pytanie prowadzącej o anegdotkę o reżyserach pan Michał odpowiada:
„Ciężko mi coś w tym momencie. Nie umiem. Naprawdę.”
Przy okazji Michał Zieliński ma bardzo charakterystyczną twarz (a jednocześnie z twarzy jest podobny do wielu ludzi na raz) i specyficzny sposób mówienia. Na tyle specyficzny, że aż chciałoby się go sparodiować (może Maroszek się za to weźmie, bo jak już ustaliliśmy, on lubi parodiować parodystów).
A jednocześnie, pomimo tej całej skrytości, nie ulega wątpliwości, że Michał Zieliński jest parodystą i to dobrym. Stanowił trzon obsady zarówno w „Szymon Majewski Show„, jak i w polskiej wersji programu „Saturday Night Live”.
TOMASZ BISKUP – POLSKI PARODYSTA W STADIUM CZELADNIKA
Jak coś to ten akapit jest dodatkowy i mówi o mnie. Występuję jako komik od prawie dwudziestu lat. Żyję od ponad czterdziestu. I tak długo jak żyję, naśladuję zwierzęta (muchę, psa, gołębia).
Ostatnio do mnie dotarło, że ludzie też są zwierzętami i że naśladowanie postaci może być lepszym narzędziem do zdobywania scenicznego fejmu niż udawanie małpy.
Idzie różnie, ale za głos Tomasza Zimocha czasami dostaję brawa. Na razie mogę się nazwać co najwyżej larwą parodysty, ale po to prowadzę tego bloga, żeby się promować, więc siłą rzeczy pominąć się nie wypada :)