Komik do wynajęcia – ciekawe przypadki

Związki komików ze światem biznesu są cokolwiek skomplikowane. Większość ludzi śmiechu widzi siebie jako artystów… A dla artysty udział w imprezach firmowych musi, ale to musi być formą szmacenia się. Wszyscy grają, albo przynajmniej chcieliby grać dla korporacji, ale jednocześnie nikt się nie kwapi, żeby się o to szczególnie starać. To znaczy liczni kabareciarze, komicy, etcetera ogłaszają, że bankiety, eventy, że jak najbardziej zaprezentują swój program uhonorowany licznymi nagrodami, ale nikt nie przygotowuje produktów (przepraszam dzieł) stworzonych z myślą o graniu dla korpo… Czytaj dalej „Komik do wynajęcia – ciekawe przypadki”

Youtuberzy – piąta noga komedii

Czas dłuższy temu napisałem tekst, w którym wyraziłem swoje zdanie na temat kilku zjawisk komediowych istniejących na polskiej scenie. Wspomniałem tam więc o impro, stand-upie (pchającym się do impro), kabarecie (pchającym się do impro i stand-upu) oraz aktorach komediowych (wpychających swoje zadzierzgnięte w górę przez nadmiar ćwiczeń impostacyjnych nosy we wszystkie trzy powyższe nurty). O każdym z tych scenicznych trendów wystosowałem dwie opinie: wredną i w miarę obiektywną.

Sam nie wiem dlaczego, ale wtedy, ten rok z okładem temu, w ogóle nie patrzyłem poważnie na komediowych Youtuberów. Być może zaważyło to, że serwis przez ten czas mocno się rozwinął, a nawet rozbuchał. Być może częściowo chodziło też o fakt, że w tamtym momencie zetknąłem się jedynie z ortodoksyjnie gównianymi próbami prowadzenia humorystycznych kanałów w serwisie Youtube. Czytaj dalej „Youtuberzy – piąta noga komedii”

Mark Twain – dziewiętnastowieczny komik stand-up?

twain

Marka Twaina zaliczam do swoich ulubionych pisarzy, pomimo że nigdy nie przeczytałem w całości żadnej jego książki. Próbowałem na jednym z wakacyjnych obozów przebrnąć przez tom humoresek jego autorstwa (tytułu nie pamiętam), ale z przykrością muszę stwierdzić, że źle trafiłem, bo były chu…owe i naprawdę mało humorystyczne (co dla wszystkich osób parających się pisarstwem satyrycznym powinno stanowić pokrzepienie. Możesz spłodzić sporo kiepskich tekstów i pomimo tego zyskać status geniusza.) Oglądałem też kilka ekranizacji Tomka Swayera, w tym kreskówkę, produkcji zdaje się japońskiej. Wersji flmowych Księcia i Żebraka wciągnąłem chyba z pięć, ale umówmy się, że to nie równoważy faktu, iż nigdy nie przeczytałem książki Marka Twaina. Dlaczego więc zaliczam go do moich ulubionych pisarzy? Czytaj dalej „Mark Twain – dziewiętnastowieczny komik stand-up?”

Inteligentny humor – what da fuck is that?

Wywiady, które Sasha Baron Cohen przeprowadzał w Da Ali G Show epatują (a w pieprzę sobie nadęte słowo, co tam) najbardziej inteligentnym humorem, jaki kiedykolwiek widziałem. Większość czytelników prawdopodobnie kojarzy wymienionego piętro wyżej artystę z filmem Ali G In Da Haus lub nawet jedynie z Boratem. O ile produkcje filmowe tego pana epatują (a wpieprzę sobie po raz drugi, może powiedzą, że tekst inteligentny) zbyt dużą ilością humoru fekalnego, a jedynie niekiedy zaskakują błyskotliwością, o tyle jego show telewizyjne było po prostu mistrzowskie. Ali G oczywiście sypał w nim całymi ciągami wulgarnych odzywek, ale jednocześnie, moim zdaniem, wspinał się na wyżyny intelektu. Bo ten aktor-komik udawał skończonego głupka, a jednocześnie zapraszał do studia poważnych naukowców i wciągał ich w epicko kretyńskie dyskusje (nigdy nie zapomnę pytania, które zadał grupie teologów: „Wasz Jezus urodził się w Boże Narodzenie. Przypadek?”). Sasha Baron Cohen to mistrz wkrętu, najlepszy prankster i jednocześnie żaden tam Wardęga… Wciągając ludzi w swoje gierki improwizuje, rewelacyjnie zmienia postacie i przede wszystkim bierze na cel dosyć istotne figury. Zanim stał się rozpoznawalny na szeroką skalę, przeprowadził szereg idiotycznych wywiadów z naprawdę znanymi ludźmi nauki (w tym z Noamem Chomsky’m). Zrobienie idioty z jednego z największych lingwistów planety moim zdaniem kwalifikuje się jako inteligentny humor… Czytaj dalej „Inteligentny humor – what da fuck is that?”

Dopiero teraz przyszła pora na "Stand-up – Zabij mnie śmiechem"

Show „Stand-up – zabij mnie śmiechem” prawie zabiło polski stand-up. Emitując program telewizja Polsat zachowała się jak rasowy esesman, bo strzeliła w potylicę noworodkowi. Produkcja pojawiła się zdecydowanie zbyt wcześnie. W momencie jej wkroczenia na antenę nie było w Polsce żadnego stand-upu. Komików rzeczywiście zajmujących się tą formą rozrywki można było policzyć na palcach dwóch rąk. Dlatego do konkursu weszła duża ilość amatorów. Dla wielu z nich udział w „Zabij mnie śmiechem” był jednym z pierwszych kroków scenicznych. Nie sądzę, żeby właśnie o to chodziło twórcom programu:) Czytaj dalej „Dopiero teraz przyszła pora na "Stand-up – Zabij mnie śmiechem"”

Czy komputery opowiadają dowcipy o elektrycznych owcach?

Czy maszyny kiedyś się zbuntują? Czy laptopy, kalkulatory i kuchenne miksery zyskają na tyle dużą świadomość, aby zniszczyć człowieka? Być może. W końcu rozwijają się umiarkowanie szybko. I tutaj pojawia się dużo ważniejsze dla mnie pytanie… Czy, gdy srebrne T-tysiąc staną z dymiącymi lufami nad zwłokami ostatnich ludzi, z ich ust posypią się brudne żarty charakterystyczne dla zwycięzców?

Kolejne być może. Maszyny już wykonały pierwszy krok w kierunku przejęcia z rąk ludzi sceny kabaretowej. Żarty wytworzone komputerowo już powstają, ale w większości kwalifikują się jako klasyczne suchary. Czytaj dalej „Czy komputery opowiadają dowcipy o elektrycznych owcach?”

Sprawdź ofertę występu z żartami na temat branży. Stand-up na imprezę firmową